czwartek, 5 grudnia 2013

Jesienna wycieczka do Diabelskiego Kamienia

Ten post powinnam zamieścić na blogu we wrześniu, ale jakoś tak zeszło ;)
Nadrabiam, tym bardziej, że robi się zimno i miło będzie się ogrzać w promieniach wrześniowego słońca :)
W rolach głównych: Boogie Omne Trinum Perfectum, Daglezja, Urania B, Elf i my, czyli żeńska część rodziny Ingardenów (Maja, Julka i Karolina).  

Boogie

Boogas i Julka

Znajdź szczegół ;)

Diabelski Kamień w całej okazałości.

Wyścigi: Julka na Elfie contra Boogas.

Zwycięzca zgarnia całą pulę ;)

Meta :)


niedziela, 10 listopada 2013

I znowu dopadły go nożyczki...

W końcu przyszedł ten moment, kiedy trzeba było nadać Boogiemu bardziej "ludzki" wygląd. Z nożyczkami znowu dopadła go Ania. Po strzyżeniu Boogas zrobił się o połowę mniejszy i pewnie przynajmniej o kilogram lżejszy :) Jak się Wam podoba?


Fot. Anna Kułyk, Omne Trinum Perfectum

Fot. Anna Kułyk, Omne Trinum Perfectum
Fot. Anna Kułyk, Omne Trinum Perfectum



środa, 30 października 2013

Szczęśliwy pudel wygląda tak:





Wykorzystujemy piękną jesienną pogodę i duuużo spacerujemy. Pytanie, czy Boogie "zaniedbany" to ten ze zdjęć powyżej, czy taki śliczny, pachnący i wystrzyżony? Mnie bardziej się podoba uczesany, ale jakby zapytać Boogasa, to nie mam wątpliwości, że bardziej pasuje mu wizerunek wybieganego "kołtuna". Wystarczy popatrzeć na ten roześmiany pychol  :)


poniedziałek, 7 października 2013

Certyfikat badania kardiologicznego :)

5 października 2013 Boogie Omne Trinum Perfectum został zbadany kardiologicznie przez dr Magdalenę Garncarz i otrzymał certyfikat "zdrowego serducha" :))) Skan wyniku poniżej:


piątek, 16 sierpnia 2013

Pożegnania...


Kilka dni temu za tęczowy most odeszła w wieku 15 lat pra-babka Boogiego, interczempionka Canmoy's Calendar Girl...

Jak to powiedziałam Boogasowi, to ten popatrzył na mnie zdziwiony i nie wyglądał na specjalnie zmartwionego...


Zdjęcia ze strony: http://www.rusforum.com/showthread.php?t=57575&page=11


piątek, 9 sierpnia 2013

Zakopane, Zakopane, słońce, góry i... pudle.


Słońce było, góry były. Górale też, ale nasz wyjazd kręcił się wokół pudli, które górali zepchnęły na dalszy plan. Wszystko to z okazji I Międzynarodowej Wystawy Psów Rasowych w Zakopanem. Pudli było wyjątkowo dużo. Duże apricoty i czarne oraz cała czereda drobiazgu; wokół nas aż roiło się od czarno-morelowo-czerwono-białych kulek. Weszłam w pudli świat i ciągle nie mogę się nadziwić, że "pudlarze" nie są wcale inni od reszty "psiarzy". Nawet często wypadają lepiej, bo są cieplejsi i bardziej otwarci niż zgrywający się na twardzieli właściciele innych ras (oczywiście wybranych)  ;)

Ale wracam do wystawy, bo działo się sporo. Sędziował Czech, Petr Rehanek, wcześniej nie znany mi sędzia. Miły, sympatyczny i z poczuciem humoru. Wymacał Boogiego psując mu jego piękną fryzurę, zrobioną przez Anię, przegonił na wszystkie strony i opisał:

3-letni pies dobrej budowy. Głowa typowa. zgryz nożycowy. Ciemne oko, uszy dobrze osadzone. klatka piersiowa głęboka. Równa linia grzbietu. kątowanie prawidłowe. Ruch prawidłowy. 

Ocena: doskonała 

Lokata: I  
Medal: złoty 
CACIB, CWC, Najlepszy pies w rasie 
Przyznany tytuł: Zwycięzca Rasy (Best of Breed) 

Na finały nie poszliśmy, bo nas słońce przegoniło. Ale za to integrowaliśmy się z resztą świata pudlowego, m. in. z Boogaskową narzeczoną Larą i siostrzenicą Darrą. Był też chłodny szampan (skąd właściciele Lary wzięli chłodnego szampana w taki upał???) i mini-sesja zdjęciowa :)


A potem pojechaliśmy na poszukiwania mokrego chłodu. Znaleźliśmy rzekę, bodajże Białkę, która całkowicie zepsuła Boogaskowy image i z królewskiego pudla zrobiła mokrą kurę. Mokrą, ale szczęśliwą ;)




sobota, 27 lipca 2013

Okiem pudla. Czy pudel to pies zaprzęgowy?


Tytułem wstępu: 
Jakiś czas temu dla potrzeb Klubu Miłośników Pudli Królewskich, założonego w ramach Uniwersytetu Dzieci przez moją córkę Julię, napisałam kilka tekstów o pudlach. Na razie na Uniwersytet nie jeździmy, ale teksty pozostały ukryte niezbyt głęboko w czeluściach mojego rzężącego komputera. Ostatnio w życiu Boogasa na szczęście wielkich zwrotów nie ma, więc zapraszam do lektury bardziej historycznej. 




OKIEM PUDLA: czy pudel to pies pociągowy?


"Początkowo myślałem, że moja Pani zwariowała zadając takie pytanie. Mówię jej: ”myśliwski, to i owszem, do towarzystwa jak najbardziej, do biegania przy koniach, do opieki nad dziećmi, do obedience i agility, do cyrku i nawet do wojska, ale do sanek??? Bzdura. Pudel się do tego nie nadaje”. A ona na to: ”a założymy się?”. Założyliśmy się o miskę przysmaków. Tak byłem pewny swego, że nie pomyślałem, co będzie jak przegram. Bo moja Pańcia przecież moich przysmaków jeść nie będzie.
Kilka dni później pytam: ”i co, gdzie moja micha?”. „Jaka micha???” pyta ona. Machnęła na mnie ręką, usiedliśmy przed komputerem i wiecie co zobaczyłem? Zaprzęg dużych pudli! A było to tak:

Pewnego dnia John Suter wybrał się swoim skuterem śnieżnym na przejażdżkę. Zabrał ze sobą swojego miniaturowego pudla. Bardzo się zdziwił, że ten mały psiak tak dobrze radzi sobie na śniegu biegnąc koło skutera. „Dlaczego nie?” pomyślał i w 1976 roku po raz pierwszy wystartował w wyścigu psich zaprzęgów ze swoją „drużyną” dużych pudli. Tak im się to spodobało, że w późniejszych latach (1988-1991) aż czterokrotnie wystartowali w wielkim wyścigu Iditarod Sled Dog Race na Alasce, zajmując całkiem przyzwoite miejsca! Wyścig Iditarod jest jednym z najcięższych wyścigów psich zaprzęgów na świecie i samo ukończenie go jest uważane za wielki sukces. Rozpoczyna się w pierwszą sobotę marca i trwa od 9 do 15 dni, a psy mają do przebiegnięcia prawie 2000 kilometrów! Córka Johna, Ester, również startowała w wyścigu psich zaprzęgów ze swoimi pudlami zajmując w 1992 roku zaszczytne trzecie miejsce w biegu na 154 mile.

„I jak tam moja wygrana?” zapytała Pańcia. Westchnąłem ciężko i przesunąłem nosem moją ukochaną miskę z kolorowymi psimi ciastkami w jej stronę. „Bierz i jedz. Jest twoja”. „No, dobra, nie będę taka i podzielę się z tobą. A resztę oddam Hajdukowi” powiedziała. „I nie martw się, ciebie nie będę zaprzęgać do sanek. Wystarczy, że musisz regularnie ganiać przy koniach”. A ja myślę, że takie ciągnięcie sanek to mogłaby być niezła zabawa. " 

* Zdjęcia do artykułu nie są mojego autorstwa. W internecie pojawiają się na tylu stronach, że trudno stwierdzić, która jest tą właściwą, którą należy zacytować. 

sobota, 20 lipca 2013

Ulubiona potrawa Boogasa

Co Boogie lubi jeść? W zasadzie wszystko. Od czasu do czasu z obrzydzeniem odwraca głowę od drobiowej wątróbki, ale tylko od wybranych kawałków. Podobnie reaguje na podroby z królika. Nie przepada za witaminami w tabletkach, tzn przed jedzeniem czeka, aż mu je wrzucę do gardła.
Nie lubi smaku kwasów omega-3 w płynie. Każdy kawałek mięsa polanego odżywką starannie otrzepuje ;)

I to wszystko, czego Boogas nie lubi. reszta dzieli się na lubiane bardzo, bardzo-bardzo i baaaardzo.

Kategoria "bardzo": sucha karma, warzywa gotowane, wszelkiego rodzaju wypełniacze, zielenina.
Kategoria "bardzo-bardzo": wątróbka drobiowa, dwójka wołowa, pure ziemniaczane, gnaty wołowe, ćwiartki z kurczaka, suchy chleb (dla koni).
Kategoria "baaardzo": serca i żołądki drobiowe i hit nad hity, czyli szyje indycze.

Każdą kategorię można jeszcze rozwijać, ale kto by to wszystko przeczytał? Po lewej fotka Boogiego z ukochaną szyją. Najlepsze są takie wielkie, bardzo mięsiste, pochodzące pewnie od jakichś mutantów. Czasem jedna szyja wystarcza na całodzienny posiłek. Ale najczęściej w sklepie są szyje chude, i wtedy każdy z psów dostaje wieczorem po szyjowym pęczku.

niedziela, 30 czerwca 2013

Sukces pierwszej naszej tegorocznej wystawy :)

... czyli przygody związane z wyjazdem na 39 Beskidzką Wystawę Psów Rasowych, Ustroń 30.06.2013.

Boogie przed wystawą.
Grooming: Anna Kułyk,
Omne Trinum Perfectum. 
Były kłody po nogi od samego początku. Po pierwsze, początek wakacji (tuż przed wyjazdem dzieci na obóz). Po drugie: ryzyko nie pojechania na wystawę z powodów rodzinnych. Po trzecie: fatalna pogoda. Po czwarte: spóźniliśmy się na ocenę...  Już nawet naszej sędziny nie było na ringu. Pobiegłyśmy z Julką i Boogasem, nasiąknięci wodą jak gąbki, na poszukiwania. Sędzina była, ale nasze karty (i karty innych ocenionych psów) zaginęły. Po długich poszukiwaniach znalazły się. Sędzina załamała ręce nad ociekającą wodą Julką, wysłuchała mojego bicia w piersi i... HURRAAAA!!! Zgodziła się ocenić Boogiego. Pomacała, pooglądała, wygoniła na deszcz każąc biegać po kałużach, pokiwała z uznaniem głową i napisała:

"Pies w dobrym formacie z doskonałym wyrazem.
Głowa dobra w proporcjach, zgryz nożycowy.
Prawidłowa górna i dolna linia.
Szata dobra w gatunku, prawidłowo przygotowana.
Doskonały ruch i temperament".

Ocena; doskonała
Lokata: I
Medal: złoty
Przyznany tytuł: CWC, Zwycięzca, Zwycięzca Rasy :)))))))

Dziękuję Pani Sędzinie za wyrozumiałość i cierpliwość :)

Potem była jeszcze Karolka i Młody Prezenter. Nie poszalała za bardzo, chociaż jak na długość przygotowań przed wystawą to było rewelacyjnie :) Dostała nagrodę pocieszenia w postaci pucharu dla Najmłodszego Młodego Prezentera :)

Karolka: Młody Prezenter grupa młodsza
Karolka: Młody Prezenter grupa młodsza


Droga do domu :) 


czwartek, 20 czerwca 2013

"Najlepszy przyjaciel", czyli wypracowanie czwartoklasistki :)


Czas na trochę historii, czyli fragmenty wypracowania Julki ze starego zeszytu z polskiego (klasa IV).


Autorka tekstu na wystawie psów
w Krakowie (konkurencja
Młody Prezenter), 2011
"Długo myślałam, kogo opisać jako prawdziwego przyjaciela. Odpadają koleżanki z klasy, sąsiadki i siostra. Kto jest moim prawdziwym przyjacielem?
W końcu na to wpadłam. Jedyną istotą, która spełnia dla mnie wszystkie warunki dobrego przyjaciela jest mój pies Boogie!
Na pewno jest bezinteresowny i troskliwy. Ma do mnie wielkie zaufanie (...). Zawsze jest szczęśliwy. Nigdy na nikogo nie warczy, a co do zazdrości, to czasami mu się zdarza (szczególnie, gdy głaszczę Hajduka). Boogie na 100% nie jest fałszywy. Jego oczy nie mogą kłamać, zwłaszcza, gdy się przytulamy. Nigdy się mnie nie wstydzi i jest mi wierny. Jak kazałabym mu przeskoczyć przeszkodę większą ode mnie, to próbowałby tylko dlatego, żeby mnie zadowolić. Jak go wołam, to prędzej, czy później do mnie przybiega (nawet, jak znajdzie trop bażanta).
Do rzeczy. Boogie to pudel królewski morelowy (...).
Boogie to przyjaciel całej naszej rodziny. Kocha tak samo mnie, jak moją mamę, tatę, siostrę i mojego małego brata."

wtorek, 11 czerwca 2013

Była sobie... nowa fryzura :)



Boogas w nowej fryzurce :) 
Taaak... Mając pudla terenowego trzeba się z tym liczyć. Najpierw przyjechała Ania, żeby doprowadzić Boogasa do stanu używalności. Po trzech godzinach machania nożyczkami Boogie zrobił się mniejszy o połowę i aż się na niego napatrzyć nie mogłam, taki był piękny. Ale ile można patrzeć na pięknego pudla? Pudel woli być wybiegany, a nie piękny. Więc po 24 godzinach patrzenia, postanowiłam zrobić jemu (i sobie) frajdę i wybraliśmy się w towarzystwie siwego kucyka Elfa na spacer po naszych jawornickich górkach. Cel: ocena stanu leśnych dróg po intensywnych deszczach.


Boogie był zachwycony. Taplał się w błocie, przedzierał w swoich nowych papilotkach przez krzaczory i delektował zjazdem po błocie na pomponach. Pudlowa gęba śmiała się od ucha do ucha. A po powrocie do domu wlazł do budy wyścielonej słomą, żeby odsapnąć po terenowych wariactwach :) I znowu z pudla - cuda świata zrobił się pudel - wieśniak ;)


To wprawdzie inny spacer, ale tak Boogie wygląda w lesie ;) 
Boogas po spacerze :) 

poniedziałek, 3 czerwca 2013

Słowem wstępu, czyli jak to się zaczęło...



Początki były inne. Plany także. W każdym razie w moich planach życiowych pudla nigdy nie było.
Najpierw była cocker-spanielka Aga, potem prawie-owczarki, a następnie gończe polskie. Z tymi ostatnimi przygoda trwała od roku 1995, czyli prawie 20 lat! Pozostałością jest Hajduk Hulaj Dusza i niezliczona ilość wnuków, prawnuków i pra-prawnuków, które mieszkały lub mieszkają w polskich (i nie tylko) domach.
Moje poglądy odnośnie ideału psa były ustalone: myśliwski, średniej wielkości, inteligentny. Zawsze myślałam, że to chodzi o gończaka. Aż pewnego dnia jak grom z jasnego nieba spadło na mnie olśnienie w postaci Zinki, mamy naszego Boogasa. dotarło do mnie, że to chodziło o pudla, a nie żadnego gończego ;-)

[teraz pewnie wszyscy znajomi gończarze, którzy i tak patrzą na mnie jak na zdrajcę, przestaną się do mnie odzywać]




Tak trafił do naszego domu Boogie z hodowli koleżanki po fachu, Ani Kułyk. I od razu wywrócił nasze życie do góry nogami. Teraz trudno mi wyobrazić sobie, że do tej pory nie było w naszym domu pudla... I na pewno nie jest to ostatni pudel, który z nami zamieszkał :)

Fot: Anna Kułyk, Omne Trinum Perfectum